Święta, święta i po świętach.
Co do współlokatora, cichy i pełen chytrości głosik miał rację. Prezenty dla niego położyłam tuż przed jego drzwiami i pojechałam wczesnym rankiem do pracy. Dwie i pół godziny później. Prezenty zniknęły, ale słowa "dziękuje" nie usłyszałam. Oczywiście, że Boże Narodzenie to dni dawania, a nie brania, ale jakoś nieswojo mi się zrobiło jak nawet durnej czekolady od niego nie dostałam.
Święta w Australii wyglądają nieco inaczej niż te polskie. I przyznam,że dopiero będąc tutaj poczułam pełnię magii polskich świąt. Tutaj nie czuje się Narodzin Jezuska. Czasem się zdarza, że ludzie święta obchodzą 6 miesięcy później, wtedy kiedy jest zima.
W Wigilię byłam w pracy i skończyłam ją o 23:00. Nie mogłam narzekać. Była to przyjemna zmiana. Ludzie cieszyli się, że są święta. Jeden z moich rezydentów miał łzy w oczach, bo w czwartek miał pojechać do rodziny. Według niego my tj. pielęgniarki jesteśmy jego prawdziwą rodziną i nie chciał nas opuścić w tak ważnym dniu jak Pierwszy Dzień Świąt. Czy mogłoby być piękniej? :)
Inny rezydent w oba policzki mnie pocałował (mówiąc liczebniki po polsku) i stwierdził, że ma dla mnie drobiazg, ale da mi go przy najbliższej mojej zmianie,bo śpieszno mu było do rodziny.
Żona innego rezydenta dała nam czekoladki, bo codziennie opiekujemy się jej mężem, a przecież są Święta.
Tak, to była bardzo przyjemna zmiana!
Kolejny dzień jest teoretycznie istotniejszy. Tutaj to jest dzień grupowego pójścia na plażę bądź wspólnego BBQ. Trochę do dupy. Nie ma niczego magicznego.Czym się różni zwykłe pójście na plażę z tym w pierwszym dniu świąt. Według mnie niczym. Dla mnie to był dzień 100% relaksu. Nie mam za wiele dni, gdzie nigdzie nie pracuje. Zawsze coś robię. Postanowiłam, że nie chce nikogo widzieć. Chce nacieszyć się błogim spokojem. Średnio mi był on dany. Plaże były przeludnione, a ja po posmarowaniu się +50faktorem spaliłam się i mam malinowy brzuch. No, ale spanie na plaży mogę uznać za hobby i wpisać je w CV. Nastawiam budzik, by nie spiec się za mocno i mknę w świat Morfeusza. Coś cudownego :)
A po plaży miałam dłuuuuugą rozmowę z Mamą i strasznie się z tego powodu cieszę.
Następny dzień to Boxing Day, czyli celebrowanie centrów handlowych. Może być gorzej? Pracę w jednym ze sklepów skończyłam o 9:00 od 7:00 ludzie ustawiali się przed drzwiami i czekali na otwarcie. Ja sama miałam w planach kupić rękawice do boksu, noski do pływania, jeansy i jakąś sukienkę, bo w Boxing Day wszystko ma zaniżone ceny. Jasne!!! Jeansy były w tej samej cenie, przecenione sukienki były zwykłymi przecenami, a nie świątecznymi, a rękawice były droższe niż w normalne dni. Znalazłam dwie czarne bluzeczki za które zapłaciłam niecałe 6$. Dla porównania bochenek chleba kosztuje minimum 3$ (nie liczę tostowego marki coles, bo tego chlebem nie da się nazwać).Zrobiłam dobry zakup.
Zdaje sobie sprawę, że mieszkam w innym kraju w innej kulturze. Tylko... gdzie jest magia świąt?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz