piątek, 21 marca 2014

Rozwój historii bibliotecznej

Nie wiem jak się potoczyły dalsze losy Skośnookiej Parki. Mam nadzieję, że nadal są razem i wszystko im się cudownie ułożyło. No, dobra będzie bajkowo - i żyją długo i szczęśliwie!

Wiem, że poczułam ulgę patrząc na nich i powstała nadzieja.

Miałam z Moim poważną rozmowę. Nie była ona tak spokojna jak w ich przypadku. Była wersją hardcore. Doprowadziłam do płaczu 49letniego mężczyznę. Jak i sama wpadłam w histerię. Wykrzyczeliśmy chyba najgłupsze z możliwych 'bolączek':

- bo Ty mnie nie rozumiesz?!
+ bo mówisz w języku dla mnie obcym?! Czego się dziwisz, że nie rozumiem?! To co, to jest moja wina?!
- TAK!!! Bo mnie nie rozumiesz!!!

Po przedstawieniu podobnych do tego argumentów i zastosowaniu adekwatnej kontry. Po przedstawieniu dyplomatycznych rozwiązań konfliktów poprzez szybkie opuszczenie domu. Po próbach załagodzenia sytuacji: "No nie rycz! Na mnie to nie działa!". Zaczęliśmy rozmawiać.
Usłyszałam jedne z najpiękniejszych zdań w moim życiu. I co najlepsze - jest zmiana. Z obu stron, bo swoje za uszami też mam.

A bibliotekę zmieniłam na mniejszą, uboższą w księgozbiór, ale bliższą.

1 komentarz:

  1. Czasem takie oczyszczenie atmosfery zmienia wszystko.I pomaga na pewno.

    OdpowiedzUsuń