Podobno najtrudniej pisać o sobie. I coś w tym jest...
To może tak:
Nie uważam siebie za chojraka co to każdemu pokaże gdzie jest jego miejsce, ale też własnego cienia się nie boję.
Ciągle siebie szukam i jakoś odnaleźć nie mogę. Uczyłam się wielu rzeczy i w wielu miejscach pracowałam, ale jakoś nigdy nie potrafiłam na dłużej miejsca zagrzać. Nie wiem czy to dobrze, czy źle. Ciągle chce czegoś więcej.
To co mnie od 2 lat kręci to sport. Coś mało skomplikowanego. Tak żeby się zmęczyć, odreagować i stwierdzić, że było fajnie. Takie np. bieganie bądź basen. Choć nie mam dobrych wyników to zawsze mam rogala na twarzy i chyba o to chodzi :)
Czemu Australia?
Hmm... A czemu nie?
I ja wcale teraz nie żartuje. Przez kilka miesięcy szukałam odpowiedzi na to pytanie. Nie znalazłam jej. Wsiadłam do samolotu i od niedawna zamieszkuje Gold Coast w stanie Queensland.
Teraz tutaj szukam szczęścia i swojego miejsca. Może je znajdę :)
Hej,
OdpowiedzUsuńtrafiłem na Twojego bloga już parę miesięcy temu, ale odkładałem ciągle go na później. Dopiero dziś znalazłem czas by przeczytać wszystko od początku.
Bardzo fajnie się to czytało. Gratuluję wytrwałości, fajnie że walczysz i nie chcesz wracać :) Trzymam kciuki za udane zakończenie historii z wizą studencką i za znalezienie pracy bardziej związaną z zawodem/wykształceniem!
Zyskałaś stałego czytelnika :)
Pozdrawiam!
P.S. Też miałem wiele lat temu emigracyjne historie (UK i Irlandia) i wiem jak dużo uczą różne własne błędy, czy niepowodzenia, i ile satysfakcji daje gdy wreszcie wszystko układa się po naszej myśli.
Ale w końcu wróciłem do PL, w którym nie jest moim zdaniem wcale tak strasznie jak to wszyscy mówią. Po odwiedzeniu i poznaniu ludzi z przeróżnych zakątków świata mam wrażenie, że wszędzie jest mniej więcej tak samo... W każdym kraju są fajni i beznadziejni ludzie, w każdym kraju możesz być milionerem i biedakiem, i w każdym kraju znajdziesz wszystkie odcienie szarości pomiędzy bielą a czernią w praktycznie każdej dziedzinie ;)
Jedynie klimat i pogoda, no i kulturowe różnice, są spore (ale i to nie zawsze w dobie totalnej globalizacji). I to przez nie czasem myślę o Australii. Nie cierpiałem pogody w UK/Irlandii, ta polska też mi niezbyt odpowiada. Brak śniegu by mi pasował :) We wszystkich badaniach wychodzi, że najszczęśliwsi ludzie są w krajach najbardziej słonecznych, a nie najbogatszych :) Ehhh, może jeszcze kiedyś zawitam do AU.