Ostatnie dni są zadziwiające i bardzo zmieniające wszystko co mnie otacza. Tylko... tylko ja mam dość. Jestem już zbyt zmęczona na cokolwiek. Wszystko dzieje się za szybko. Miałam jakiś tam plan, którego mniej lub bardziej się trzymałam. Tylko... tylko wszystko jest szybciej o jakieś 3 miesiące niż chciałam. Ok, staram się dostosować do sytuacji i na maxa ją wykorzystać, ale to nie jest w porządku jeśli o 21:00 oglądając durny serial na YT zasypiam w ubraniu. Za dużo stresu, za duży wysiłek, za dużo wszystkiego.
To co się zmieniło.
Cieszyłam się, że znalazłam bez większych problemów pracę jako asystentka pielęgniarki. Niestety, ale placówka nie należy do najlepszych, a raczej może konkurować w tej dość niechlubnej konkurencji na najgorsze miejsce ever. Ludzie uwielbiają narzekać i jest to normalne, ale jeśli 2 krotnie słyszę, że pielęgniarki z agencji nie chcą przyjeżdżać, bo jest ch... z grzybnią to coś jest na rzeczy. Co chwila słyszę odmienne komendy i komentarze na mój temat. To co mi powiedziano wprost to zdziwiło mnie dość mocno. Mam szukać innej pracy, bo tu nigdy dobrze nie będzie. I niestety, ale wybrałam słabe miejsce na pierwszą pracę w tym zawodzie. Nie chce opisywać szczegółów co się dzieje z rezydentami, jakich środków używamy etc. Tylko to co mnie bezpośrednio dotyczy.
A co się dzieje? Ostatnio pracowałam przez 4 dni w tygodniu. Jak to było możliwe? Zabierano zmiany starym pracownikom i dawano je świeżej krwi. W momencie kiedy szefostwo stwierdziło, że wystarczająco się dorobiłam zmniejszono mi wymiar do około 10 godzin w tygodniu, czyli do 2 niepełnych zmian bądź w ogóle nie będę przychodziła.
Pomijam sytuacje, że obrywa mi się za coś czego nie zrobiłam bądź za to, że nie nauczyłam się rutyny. Tylko jak jej mogłam się nauczyć w momencie kiedy ciągle pracuje z kimś innym i każdy ma inne przyzwyczajenia? Przez miesiąc czasu nigdy nie pracowałam przez 2 dni z tą samą osobą. Dopiero w ostatnim tygodniu jedna dziewczyna stwierdziła, że nie ma innej możliwości i ona spędzi ze mną 2 dni i nauczy mnie wszystkiego od nowa. Chwała jej za to. Nauczyła mnie paru technik i prawidłowej rutyny. No, ale i tak 2 dni pracy to stanowczo za mało i muszę poszukać jeszcze czegoś.
Przez ostatnie dni głowię się i zastanawiam nad tym czy wrócić do pracy jako pokojówka czy nie. Dodatkowego źródła przychodów potrzebuje na już. Nie zdążę z moimi planami. Tylko ja już jestem zmęczona. Po prostu. Tak po ludzku. I co najgorsze przestałam się płynnie dogadywać z ludźmi, czyli totalnie przestałam zwracać uwagę na to co mówię i jak mówię. Muszę się porządnie wyspać i wtedy stwierdzę co robię dalej.
Cele są, a to jest najważniejsze!
No, dobra. Prawie wszystko się spierdo... Mój nowy absztyfikant idzie na rozmowę o pracę we wtorek, by pracować jedynie na Gold Coast i nie musieć się nigdzie przenosić. Cieszę się! Myślałam, że to będzie luźniejsza znajomość, a przeistacza się powoli w coś znacznie ciekawszego. Jest dobrze! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz