czwartek, 9 października 2014

Marchewka

Nie wiem czemu, ale ważne bądź najważniejsze decyzje mego życia podejmuje po pijaku bądź na spontana. To już głupota czy jeszcze odwaga?
I tak na przykład mam mały tatuaż na bikini, bo się założyłam po wieeeelu piwach. Przyznam, że to była dobra decyzja, bo nadal mnie bawi, a mam go prawie od 10 lat.
Decyzję dotycząca wyjazdu podjęłam w przeciągu około minuty.

Tak i tym razem nie mogło być racjonalnie. Po kilku piwach i wypitej flaszce rozmawiając na tarasie z widokiem na ocean padł pomysł: "Ewelina, skoro jesteś w stanie przepłynąć x basenów 50 metrowych startuj na ratownika." Czemu nie? Tylko muszę mięśniowo się poprawić, bo najsłabszą cipką to nie chce być :P

Pojawiła się marchewka przed oczyma :) Dobrze! Wykreował się kolejny cel! Jest wyzwanie! Tylko muszę sobie poradzić z obawą przed oceanem :) Nie powinno to sprawić większej trudności. Jestem zmotywowana.

Najzabawniejsze w tym wszystkim jest to, że woda i warunki szpitalne były moimi największymi lękami. Często gęsto będąc na kacu bałam się zamknąć oczy pod prysznicem. A teraz piszę posta o zostaniu ratownikiem :) Też szukałam informacji o maratonie pływackim, ale jest on 1 stycznia. Ludzie! Ogarnijcie się! 1 stycznia?!

Warunki szpitalne? We wszelkich tego typu miejscach zachowywałam się jak spłoszone zwierzę, a teraz? Połowa moich rezydentów jest leżącą i trzeba ich karmić, przewijać i myć. Tak, to są warunki szpitalne. Daję radę! Ba! Nawet nauczyłam się zmieniać worki przy kolostomi i dwóch takich podobnych schorzeniach. Ha!

Twardym trzeba być :D ha ha :D

PS
Jeszcze jeden pomysł, ale wymaga on pewnych nakładów finansowych. Nawet nie bardzo dużych, ale mimo wszystko pewnych. Jak go zrealizuje na stówę się pochwalę :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz