niedziela, 15 grudnia 2013

Historia kilku Polaków

Wydawało mi się, że za dużo nas tu nie ma. Okazało się to nieprawdą. Istniejemy tutaj. Tylko, że się ukrywamy.

Pracuje w hotelu, gdzie walczyłam jak lwica broniąc mojego polskiego imienia. Nie jestem Evelyn bądź Iłelina. Jestem Ewelina. I nie podoba mi się jak ktoś zmienia moje imię. I nigdy mi się to nie podobało. Na szczęście nie jest ono skomplikowane więc nie powinno nikomu sprawiać trudności.
Jadę windą wraz z wieloma innymi pracownikami. I słyszę: "Hej Ewelina. Ola jestem". "Eeeee" - oczy jak 5 złotówki. "Cześć. Wow słyszę polski", "<śmiech> Słyszałam jak bronisz swojego imienia. Dobrze, tak trzymaj". I tak się zaczęło.
Justyna imieniem Ola przyjechała do Gold Coast wraz ze swoim chłopakiem. Przez 2 lata mieszkała w Anglii, gdzie poznała mężczyznę swojego życia. Są typem włoczykijów. Posiedzą w jednym miejscu, by zarobić pieniądze i jadą dalej. Super opcja. Zwiedzili połowę globu. Uwielbiam słuchać jej opowieści. A że jest gadułą to sama przyjemność wybrać się na piwo tudzież dwa dzbanki piwa. Choć muszę przyznać, że pomimo ciągłego uśmiechu i beztroski na twarzy to życie niejednokrotnie skopało jej 4 litery. Będzie tutaj do drugiej połowy stycznia. Później jadą dalej do innego zakątka Australii. I z łezką w oku muszę stwierdzić, że będzie mi jej brakowało.

Dwa tygodnie temu przyjechał Krzysiek. Chłopak również przez jakiś czas mieszkał w Anglii. Teraz próbuje znaleźć swoje miejsce tutaj. Generalnie urodził się pod szczęśliwą gwiazdą. Ledwo co się tu pojawił, jeszcze dobrze nowego domu nie znalazł, a opcja pracy się pojawiła. Super by było, gdyby już mógł się ustabilizować finansowo. Świat czasami jest bardzo mały. Okazało się, że wysłał go ten sam agent i przez kilka lat mieszkał we Wrocławiu. Ciekawe czy mamy wspólnych znajomych.

Jest jeszcze Witek, którego poznałam w szkole. Jest tu z nas najdłużej. O wnioskach wizowych wie chyba wszystko. Niestety osiedlenie się nie jest proste. Australia, która żyje z emigrantów robi wszystko, by ich tu nie było.

Cała nasza trójka stara się i walczy z przeciwnościami Australijskiego losu. Jedno drugiemu pomaga jak tylko może. I tak być powinno.

Oprócz tego jest Kasia, Aneta, Maciek. I na pewno wiele innych. Fajnie czasami otworzyć buzie w swoim języku :) Jest to duży komfort.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz