czwartek, 18 września 2014

Bez tytułu

Skuter mam od 9 dni. Przejechałam około 500 km. I nadal boję się zawracać. Koszt takiej przejażdżki to ok. 15$ Coś pięknego!

Tylko żegnajcie piwka po pracy i pisanie bloga będąc lekko podchmieloną ha ha :) Na to nie mogę sobie już pozwolić. A szkoda, bo szczerze mi tego brakuje.

Wspomniałam, że praca nie okazała się strzałem w dziesiątkę. Nie jestem w niej szczęśliwa. Nie dlatego, że jestem nowa i nie mam doświadczenia ani wyrobionej rutyny. Tylko, że gdybym była staruszkiem to nie chciałabym być w tym miejscu. A to nie jest dobre. Moje obowiązki ograniczają się do kontroli pieluchy i przechadzek do toalety.
W pierwszy dzień pierwszy raz w życiu widziałam martwego człowieka i to tak bardzo z bliska. W trzeci dzień jeden z rezydentów miał poważne problemy z żołądkiem i po 8 godzinach męczarni pielęgniarki zdecydowały się, by zadzwonić po pogotowie. Biedny człowiek i biedni my, którzy ciągle się nim opiekowaliśmy.
Nie mam doświadczenia w tym zawodzie. Wiem jedno, że w placówce w której byłam na studenckiej praktyce czułam się jak ryba w wodzie. Było widać, że rezydenci są w niej szczęśliwi i o to chodzi. Przecież to jest ich drugi dom.
W tej ostatnio usłyszałam, że jeden rezydent zmienił placówkę, bo nie był zadowolony. I ja go szczerze rozumiem. Będę dalej resume roznosić. Mam nadzieję, że w nie każdej tak jest. A może moja praktykowa była perełką? A większość wygląda tak jak ta w której jestem zatrudniona? Mam nadzieję, że nie.

Hmm... zmienię nieco temat, by nie smęcić.
Dzisiaj miałam pierwszą lekcję z nowym nauczycielem. Po dwóch miesiącach poszukiwań znalazłam tego jednego, jedynego nauczyciela, który przygotuje mnie do IELTSa :) Yeah!
I zadał mi pytanie, bym napisała krótką pracę na temat: "dlaczego jesteś szczęśliwa?" Odpowiedź: "tylko, że teraz nie jestem szczęśliwa. Byłam. Nie jestem. Będę" I zaczęliśmy rozmawiać. Mój przystojny, 29 letni nauczyciel jest szczęśliwie żonaty, a jego żonka jest wyczekującą przyszłą mamą. Oboje są wyciągnięci jak z obrazka.
Z racji tego, że moja odpowiedź była szczera to i on się otworzył. Usłyszałam, że jest z USA. W AU mieszka od 4 lat i nawet nie myśli o tym by wrócić do kraju. Teraz jest bezrobotny, ale jakoś się tym nie martwi. Wybrał miejsce na drugim końcu miasta, bo: "tu tak ładnie jest. A i moja żona po wizycie u lekarza może pójść na plażę zrelaksować się". Rozmawialiśmy o początkach, o znajomych i o tym wszystkim co się dzieje wokół nas. Stwierdził, że jestem mądra i silna i to czego tutaj doświadczyłam nieodwracalnie mnie zmieniło. A na końcu dodał, że jako zapłatę na następne zajęcia mam przynieść coś do przekąszenia.

Pocieszył mnie w jednym. Przygotował się do zajęć i poszperał w necie info na temat prac pisemnych z IELTS. Znalazł pracę innych, którzy zdawali na poziomie 5pkt. Ja potrzebuje 6, czyli są to te okolice. Usłyszałam: "ja nie rozumiałem o czym oni właściwie pisali. Ciebie rozumiem, jak mówisz i jak piszesz więc nie martw się o ten egzamin" Druga osoba mi to powiedziała. Może wreszcie uwierzę w swój ang :)

3 komentarze:

  1. Cześć koleżanko, nie masz się czym martwić ja wraz z moim chłopakiem zdalismy IELTS bez zadnego przygotowania na 5,5 (General), także to jest pestka. NIe wiem jak na poziomie Academic ale jeśli poważnie o tym myślisz to na pewno zdasz powyżej 5;)

    OdpowiedzUsuń
  2. dzięki, nieco mnie uspokoiłaś. Potrzebuje jedynie 6 pkt. To nie są wyżyny :) Tylko jakoś przeraża mnie ten egzamin.

    OdpowiedzUsuń
  3. Może się przydać
    https://ebookpoint.pl/ksiazki/jak-przygotowac-sie-do-egzaminu-ielts-poradnik-studenta-dla-studenta-justyna-tarnowska,s_005r.htm

    OdpowiedzUsuń