niedziela, 9 lutego 2014

Pierwsi, których deportują

Mając wizę studencką trzeba być ostrożnym. Bardzo często słyszy się informacje o wymaganiach dotyczących tego rodzaju wizy. Nauczyciele, czy nawet pracodawcy starają się tego pilnować i pouczać. Mimo to, jak ktoś wszystko lekceważy i ma w przysłowiowej dup... to następuje najgorsze.

Dwa przypadki:
#1 bardzo sympatyczny chłopak. Nie pojawił się przez tydzień w szkole na kursie językowym (zajęcia odbywają się przez 5 dni w tygodniu). Zauważył, że nikt nie zwrócił na to uwagi. Nie jest to tylko moje zdanie, ale kurs ten bardziej przeszkadza niż pomaga. Większości nauczycielom nie zależy i na przykład przez prawie miesiąc na wszelkich zajęciach opisywaliśmy święta Bożego Narodzenia. Byłoby to fajne, bo studenci są mieszanką kulturową, gdyby był to element, a nie główny temat zajęć. Ileż można o tym samym opowiadać?
Znajomy totalnie zniknął. Więcej go nie zobaczyłam. Nie wiem, czy po prostu mu się wiza skończyła i tak musiałby wrócić do kraju. Czy przypadkiem się w inny sposób pożegnał. Wydaje mi się, że to drugie nastąpiło, bo nigdzie nie mogłam znaleźć informacji o wręczeniu dyplomu ukończenia kursu.

#2 pracuje z przesympatycznymi bliźniaczkami. Jedna z nich chodzi ze mną na kurs zawodowy. A raczej powinna. Nigdy jej nie widziałam. Dzisiaj słyszałam jak rozmawiała z nauczycielką na temat swojej sytuacji. Na 14 prac domowych oddała 2. Nie pojawia się na zajęciach. Nauczycielka dzwoniła, prosiła, wysyłała e-maile z ofertami pracy w zawodzie. Jej odpowiedzi: "dzisiaj nie pójdę na interview, bo mam party". Z całą sympatią do niej, ale gdyby ktoś mi pracę ot tak załatwił i to jeszcze zgodną z wyuczonym zawodem to skakałabym ze szczęścia. Dzisiaj miała rozmawiać z głównym dyrektorem szkoły.

Są kursy stworzone tylko dla potrzeb wizy. Zajęcia trwają 2 - 4 godziny. Nie otrzymuje się prac domowych. Jak się za często student stara to go nauczyciel pouczy: "nie musisz tak często przychodzić. Masz bardzo dobrą frekwencję."

Kursy zawodowe najczęściej są raz w tygodniu więc wydaje mi się, że nie jest to duży wysiłek przyjść i posiedzieć. Hmm... a może mi się tylko tak wydaje.

6 komentarzy:

  1. Niestety, sa tacy, ktorzy uwazaja ae bedzie tak, jak sobie wymyslili.Niestety,sa przepisy .

    OdpowiedzUsuń
  2. z czystej ciekawości zapytam;) Czy mogłabyś coś wiecej napisać o kursach stworzonych dla potrzeb wizy?

    OdpowiedzUsuń
  3. Ewelina tylko po co tobie ta wiza studencka? Kolejna kasa... lepiej od razu szukać pracodawcy, który formalnie "zasponsoruje" wize za twoje pieniądze. Masz od razu na kilka lat z prawem do darmowej opieki zdrowotnej i tanszej edukacji.

    OdpowiedzUsuń
  4. z kilku powodów:
    - mieszkam w mieście i moja uczelnia to za mało na pracę w zawodzie, w którym nie mam doświadczenia więc muszę skończyć ich szkołę,
    - mój angielski nie jest na satysfakcjonującym poziomie. Na kursie zawodowym mam najsłabszy język. Jasne, wolę być najgorsza i się uczyć niż być najlepsza i się nudzić. Tylko, że muszę jeszcze poczekać.
    - z wizą sponsorowaną łatwo można sobie też krzywdę zrobić. Znajomy miał już propozycję kontraktu na 2 lata, gdzie tyg wynosiła 300$. Jako pokojówka więcej zarabiam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapomniałam wspomnieć. W miasteczku łatwiej byłoby mi znaleźć pracę z jedynie polskim wykształceniem, bo nie ma takiego wyboru kandydatów. Zdecydowałam się, że zamieszkam w mieście więc muszę w pierwszej kolejności zrobić kurs.

      Usuń
  5. Jak się ma sprawa licencjatu i z doświadczeniem jednak nieudokumentowanym wykształceniem w tym kierunku? Akceptują polskie wykształcenie?

    OdpowiedzUsuń