Jeden z najbardziej absurdalnych i durnych egzaminów za mną. Jestem po IELTS. Obawiam się teraz o swój wynik. Egzamin trwał 4 godziny. Zaczął się o 9:00, a skończył o 13:00 i to bez najmniejszej przerwy. Nawet na siku. Z całym szacunkiem do organizatorów, ale nikt nie zniesie tak długiego zdawania testu. Wiem, że ostatnia część jaką jest listening, z którą nigdy nie miałam problemów nie wyszła mi za dobrze. Wszystko trwało zbyt długo. Najśmieszniejsze były przygotowania przed rozpoczęciem tortur. Przetrzepano mnie bardziej niż na lotnisku. Miałam pokazać zawartość torby, którą i tak nie mogłam wnieść na salę. Zdjąć zegarek, bo przecież mogłam mieć ściągi na nim. Pisać jedynie ołówkiem (oczywiście go nie miałam). Mieć butelkę z wodą, ale bez naklejki. Mogę wykorzystać kilka słów ze składników wody gazowanej? Czy to jest kolejna eliminacja miejsca gdzie mogłabym mieć drobną pomoc? Kieszenie też miały być puste i kilkakrotnie mnie o nie pytano. Po tym wszystkim pokierowano mnie do windy. Oczywiście też nie mogłam przycisnąć guzika z piętrem (tu brakuje mi wyobraźni co mogłabym złego zrobić) i pójść do odpowiedniej sali przed którą siedział uśmiechnięty pan i weryfikował moje dane poprzez sprawdzenie paszportu i odcisku palca (???). Po tym wszystkim wreszcie mogłam wejść do sali. Śmiałam się i to dość głośno, bo procedury graniczą z absurdem. Zostałam przydzielona do ławki i czekałam z utęsknieniem aż ta farsa dobiegnie końca. W trakcie samego testu 3 krotnie sprawdzono mój paszport. Niestety mój współtowarzysz niedoli siedzący obok mnie miał problem z żołądkiem i nie dostał pozwolenia na pójście do toalety. Tak więc czasem jego nieprzyjemny problem urozmaicał mi czas. Po 4 godzinach mogliśmy opuścić budynek i wrócić do domów oraz czekać na część ustną. Przed nią już nie było żadnego trzepania moich rzeczy. Nawet mogłam dotknąć guzików w windzie. Był za to pan sprawdzający po raz setny mój paszport i zrobił mi wybitnie nieładne zdjęcie, które zostanie dołączone do wyników. Po kilkunastu minutach weszłam na przesłuchanie, które okazało się bardzo przyjemne. Obawiam się o wynik, bo z egzaminatorem rozmawiałam jak z dobrą koleżanką. A i panią interesowało to co mówiłam, bo odbiegła od formalnych pytań, a po prostu z zaciekawiona prowadziła ze mną normalną rozmowę. Na samym końcu usłyszałam z angielskim akcentem: "do widzenia" Z jednym z najładniejszych uśmiechów jakie mogłam zrobić odpowiedziałam tym samym. Dla mnie to był koniec makabry jaką IELTS zorganizował. Usłyszałam od niej również: "Happy birthday"
Hej IELTS zdawałas 18 kwietnia ?? Ja również go zdawałem wtedy tylko że we Wrocławiu i słuchanie bylo dla mnie bardzo ciężkie. MAM nadzieje ze uzbieram na 6,0 :P
OdpowiedzUsuńMysle, ze zdasz bez problemu:). Wiesz, kiedy ja zdawalam ( 3 lata temu, w Melbourne), obok mnie siedziala para Azjatow, ktorzy, niestety sciagali i nie tylko, na przyklad starali sie odpisywac od osob siedzacych blizej! Kilkakrotnie ich upomniano, a po ktoryms juz razie, wyproszono z sali. A z tego, co zaobserwowalam, to takich przypadkow bylo niemalo, a hala byla ogromna. maja niestety problemy z pewnymi nacjami i tego nie da sie ukryc ... Zreszta na pewno widzialas w telewizji, co mowia na temat tzw. " bardzo dobrze placacych, ale bardzo malo inteligentnych i leniwych studentach ". Maja sie za to ostro zabrac i czas najwyzszy. Trzymam kciuki!
OdpowiedzUsuńViola
Ewelina jak wyniki egzaminu ??
OdpowiedzUsuńPozdrawiam z Wrocławia
hej,
Usuńśrednia 6. Nie jest źle :)
A to Ci wystarczy do nastepnej wizy czy musisz poprawiać ??
UsuńJa zdałem na 6,5 a musiałem mieć 6,0 overall wiec aplikacja juz zlozona;-)