niedziela, 26 stycznia 2014

Lekka stabilizacja

Zrobiłam lekkie porządki i zauważyłam jedno - jak ktoś to czyta to musi myśleć, że jest mi strasznie źle. Fakt, momentami mam ochotę krzyknąć, tupnąć i się rozpłakać. Czasami mam wszystkiego serdecznie dość.

No, ale gdyby było tak źle i strasznie to nie starałabym się o kolejną wizę. Nie jest to zły kraj. Cudowny też nie, ale ma potencjał.

Teraz zwolniłam tempo. Już nie pracuję po 6 dni w tygodniu, bo się najnormalniej zajeżdżałam. W hotelu jestem przez 4 dni i jak policzyłam mój przychód to muszę jeszcze coś wykombinować. Niestety opcja pracy w biurze tymczasowo odpada - za słaby angielski mam.

Nastała wreszcie ta chwila kiedy mogę powiedzieć - jakoś się ustabilizowałam. Co za tym idzie w poniedziałki, środy i soboty będę chodziła na crossfit, a we wtorki i czwartki na basen. Treningi czas zacząć. Jeszcze do końca nie wiem skąd wezmę na to pieniądze, ale muszę coś dla siebie zrobić, bo inaczej zwariuje sama ze sobą. I tym samym też urozmaicę sobie towarzystwo i poznam nowych ludzi.

To co mnie naszło ostatnio i też o tym rozmawiałam z dwoma osobami.
Ciężko tutaj o dobrych znajomych. Miasto charakteryzuje się tym, że ludzie przyjeżdżają, posiedzą 3 - 5 miesięcy i wyjeżdżają. Są znajomi do piwa. O dobrych znajomych strasznie trudno. Tym bardziej przyda mi się zmiana towarzystwa.

3 komentarze:

  1. Na studenckiej wizie nie jest latwo, chyba ze ktos tu z walizka forsy przyjezdza.

    OdpowiedzUsuń
  2. Racja, nie jest łatwo, ale innej opcji nie ma. Na turystycznej pracować nie można. Pozostałe nie są w naszym zasięgu. :/

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak się przedstawiają "rasy" na ulicy? Dużo Azjatów, czarnoskórych? Co tu dużo mówić, przeszkadzają mi wyznawcy Islamu, ktorzy propagują swoją kulturę w innych krajach- jak z nimi? Większość osób próbuje zostać czy raczej rodzice opłacają im szkoły językowe i wracają do kraju?

    OdpowiedzUsuń