Zmienię temat na coś zupełnie innego.
Ostatnio wspomniałam, że kończę kurs. Po raz kolejny zmieniono mi nauczycielkę. Niestety, ale poprzednia sprawę olała i na 11 assessmentów sprawdziła mi aż 4. Nowa nauczycielka została znokautowana wysłanymi przeze mnie mailami.
Jeden z tematów dotyczył Aborygenów. I tu powinna nastąpić drobna notka dla tych, którzy nie mieszkają w Australii. Społeczność ta, jest mocno wyróżniana, np mają specjalną opiekę medyczną (nie czekają czasem kilku tyg bądź mcy na wizytę u lekarza), dostają zapomogi czy innego rodzaju pieniądze od państwa, są stworzone specjalne stanowiska pracy pośredniczące pomiędzy światem białych i Aborygenów i kilka innych. O samej ich historii nie za bardzo chce pisać, bo z łatwością można ją znaleźć w internecie. Pokrótce mowa o "skradzionym pokoleniu" i tragicznym traktowaniu po kolonizacji. I z tego powodu przez ponad 20 lat (dzisiaj się o tym dowiedziałam) rząd ich otacza specjalną opieką.
Rozumiem, że Australijczycy biją się w pierś i chcą przeprosić jak tylko mogą, ale nie popadajmy w przesadyzm. Z nauczycielką weszłam w polemikę na ten temat i niestety, ale każdy kolejny jej argument był coraz głupszy. A ja się obawiałam, że za chwilę usłyszę, że jestem rasistką.
W przeszłości ich nie rozpieszczano, ale to nie jest jednoznaczne z tym, że tą przeszłością mają żyć. Dałam jej przykład naszego narodu i II wojny światowej. O historii nigdy się nie zapomni, ale trzeba przebaczyć i iść do przodu budować przyszłość. Innego rozwiązania nie ma. W odpowiedzi usłyszałam: "mój mąż jest Japończykiem <mieszka w au>i też może coś powiedzieć o II wojnie światowej" Moja reakcja: "a czy on i jego rodzina są specjalnie traktowani jak Aborygeni? Nie wydaje mi się" (czytaj dalej na temat weteranów). Usłyszałam furknięcie jej koleżanki i komentarz: "każdy ma swój background. To o czym mówisz jest uwarunkowane kulturowo" Że co?
Moja nauczycielka zmieniła temat: "wiesz, Ty jesteś młoda i wielu młodych myśli tak jak Ty, ale ci starsi nie." Nieco mi ręce opadły: "Przepraszam, ale to starsze pokolenie tego uczyło" To oni musieli pogodzić się z tym co się stało i przestać rodzić nienawiść. "No... ale wielu z nich nie potrafi czytać i pisać" Ja: "bo nie mają możliwości nauki czy nie chcą się uczyć. To jest duża różnica". Usłyszałam, że nie za bardzo chcą się uczyć. Po każdej mojej odpowiedzi jej koleżanka wzdychała i kręciła się na krześle jakby robaki miała.
Prawda jest taka, że Australia wykupuje wyrzuty sumienia. Tylko nikt tego głośno nie powie. Powód dla którego nie chciałam odpuścić był banalny. Nie szanowano mojego zdania. W temacie Aborygenów jest tylko jedna poprawna odpowiedź i nie była to moja, bo nie zgadzam się z tym, by jakakolwiek społeczność była tak wyróżniona ze względu na historię. Jakiś czas temu przeczytałam, że Niemcy ponownie chcą przeprosić za wojnę. Rozmawiałam o tym z osobą która pracuje z australijskimi weteranami, którym rząd nie chce podziękować za bronienie ojczyzny(!!!). Oboje się zgodziliśmy: "tu nie chodzi o pieniądze. Tu mowa o geście". W sytuacji Aborygenów liczą się pieniądze. Powstała sytuacja w której utknęli pomiędzy dwoma światami. Ich świat prawie nie istnieje, a do świata białego człowieka nie chcą wstąpić. Usłyszałam: "bo się boją". A mi się wydaje, że im wygodnie. Po co mają żyć wraz z białymi? Co tydzień dostają przelew. Nie mówię, że wszyscy są tacy. Osobiście nie poznałam (nie miałam możliwości podania ręki, czego żałuję), ale słyszałam historię o niesamowitych ludziach. Tylko głównie słyszę te nieprzyjemne historie. I przyznam, że krew mnie zalewa jak ktoś 1/6 krwi Aborygeńskiej wchodzi bez kolejki do lekarza, a ja jako emigrant muszę czekać na tą samą wizytę 3 miesiące i na domiar złego jakaś tam mała część moich podatków idzie do jego kieszeni.
Może jestem w błędzie. Jeśli tak, to proszę sprostujcie mnie i wyjaśnijcie o co chodzi. Jak dla mnie to rząd stworzył olbrzymią przepaść między emigrantami, a Aborygenami,którą mogę porównać do przepaści ekonomicznej Zimbabwe i USA, czyli jest olbrzymia. I nadal uważam, że nie jestem rasistką. Nie potrafię zrozumieć argumentu: "bo historia". To dlatego przez 20 lat są otoczeni taką opieką? A ci którzy walczyli o ten kraj mają problem, by dostać to co im się jak psu buda należy.
Ciesze sie, ze jest juz nprawde lepiej Ewelino :) Jak juz zajmujesz sie innymi tematami i masz energie do walki z hm.. powiedzmy australijskimi "wiatrakami" - jest dobrze ! I tak trzymaj!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Viola
Milych Swiat Wielkanocnych Ewelino, duzego zajaczka, cukrowego baranka ( lub z marcepanu ;), spokoju i radosci !
OdpowiedzUsuńViola
Dziękuje!!! :D :D
OdpowiedzUsuń