sobota, 10 stycznia 2015

Przewartościowuje się

Nowy Rok zaczęłam z potężnym impetem i tempa nie chce zwolnić. Co prawda już usłyszałam dobrą radę: "Zwolnij, bo sobie zaszkodzisz". Uśmiechnęłam się i nadal robię swoje. Z racji tego, że ciut się przeliczyłam musiałam się zapożyczyć. Moje ego niesamowicie mocno ucierpiało. Według mnie jest to najgorsza z możliwych opcji. No, ale sytuacja zmusiła. Jeśli chce zrealizować zamierzone plany tak być musiało. Wiem, że niebawem będę w stanie oddać i to z nawiązką.

Dziennie uczę się 2 godziny. Od miesiąca jestem mocno skupiona nad samorozwojem. Uczę się stawiania poprawnych celów, walki z własnymi duchami przeszłości i dążeniu do sukcesu. Przyznam, że jednego bardzo starego i złego ducha rozpracowałam i cieszę się z tego jak dziecko na gwiazdkę, bo nawet psycholog nie mógł sobie z tym poradzić. 
Nad drugim potrzebuje lekkiego wsparcia, a mowa o mym lęku dotyczącym wody. Jeszcze nie wejdę do oceanu. Poprosiłam kogoś komu ufam o drobne wsparcie i albo deszcz pada, albo któreś z nas ma mega kaca, albo pojawiła się opcja dorobienia. Od 2 tygodni staramy się zgadać i coś to nie wychodzi. 
Cele dzięki tym nagraniom zmieniły się o 180stopni. Bardzo się z tego ucieszyłam. Zawsze cele ustalam po głębokiej refleksji i tworzeniu w głowie swojej ścieżki i obrazu kim chce zostać. Tu technika była inna. Miałam po 5 minut na napisanie wszystkiego co mi do głowy przyszło w kwestiach: personalnych, ekonomicznych i materialnych. Później przez kolejne 2 minuty na daną dziedzinę wyznaczałam czas na ich realizację. A na końcu te z najkrótszym czasem (rok lub krócej) wyznaczałam im priorytet,czyli napisałam magiczną trójkę na każdą dziedzinę. I na samym końcu miałam sobie odpowiedzieć na jedno z moich najulubieńszych pytań: "tak właściwie to po mi to? Dlaczego?" I tym sposobem powstało 9 nowych celów. Dość ambitnych więc czasu nie chce zbytnio tracić. Jeśli uda mi się je zrealizować. Błąd! W momencie kiedy je zrealizuje będę mogła śmiało powiedzieć o sobie: "Tak odniosłam sukces". Teraz jestem na drodze do jego osiągnięcia. I proces jego tworzenia bardzo mi się podoba! Jest pełen rozwoju, nauki i zmian. Czego można chcieć więcej?! Zawsze wychodzę z założenia, że nie można stać w miejscu, bo świat mknie do przodu. No, może w Australii nieco wolniej niż w krajach Europejskich, ale i tak nie stoi w miejscu. Jeśli się zatrzymam to dystans między mną, a światem z dnia na dzień będzie większy. A po pewnym czasie będzie cholernie trudno dogonić wszystko wokoło. Zawsze ta teoria mnie napędza! Nawet teraz ją opisując mam uśmiech na twarzy i jestem zwarta i gotowa do działania. 
Sam proces stawiania sobie celów w sposób spontaniczny spodobał mi się z prostego i banalnego powodu. W momencie kiedy godzinami myślałam o tym " kim chce zostać jak będę dojrzałą truskawką" układałam sobie w głowie swój obraz często gęsto sprzeczny z mym własnym jestestwem. Ta metoda zakłada odruchowe, mocno zakorzenione w nas cele i wartości, które dla nas są istotne, a mamy ich deficyt.

Hmm... i tym samorozwojowym akcentem będę kończyła!

Trzymajcie się!

piątek, 2 stycznia 2015

Pierwszy w 2015 i 101 post :)

Stało się. I nie odstanie się już. Muszę się z tym pogodzić czy mi się podoba czy też nie. Mamy 2015 rok. 
I jak co roku robię drobne podsumowanie. 

Wiele się nauczyłam przez ten rok. Nie tylko w kwestiach zawodowych czy edukacyjnych, ale życiowych. 

Nie były to przyjemne lekcje. 
Znajomości z polski systematycznie się zamykają. Kolej rzeczy. Czasem przeczytam coś dziwnego, np: "może zaczniesz rozmawiać z większą liczbą znajomych, bo nie mam zamiaru już opowiadać co się u ciebie dzieje". No, ale trudno. Widocznie tak miało być. Kiedyś tutaj o tym wspomniałam, że wyszłam z założenia, że nie będę zabiegać o polskie znajomości. Jak ktoś się do mnie odezwie zawsze odpowiem, ale ja już nie będę się upominała o 5 minut poświęcenia mi uwagi. Nie chcesz ze mną rozmawiać? Ok, nie mam za złe. 

Mimo wszystko mam jeszcze kilka osób dla których z przyjemnością bym wróciła. 

Asiu B. - dziękuję, że jesteś i że zawsze znajdujesz czas na napisanie kilku zdań. 
Asiu M. - też mi brakuje wspólnego kinowania. Może niebawem? :)
Piotr i Gosia - tu chyba nie muszę wyjaśniać. Dziękuje! Jesteście niezastąpieni. 
Paweł J. - dziękuje, że nawet w weekend znajdziesz chwilę na skypa :) 

I wielu innych, którzy są zawsze w moim pobliżu. 

Rok temu napisałam podobnego do tego posta i mocno akcentowałam, że z kimś byłam. Od kilku miesięcy nie jesteśmy razem, ale jedno się nie zmieniło. Nadal mogę na nim polegać. Miło!

Między czasie poznałam niesamowitych ludzi. Tych dobrych i tych złych, ale każda z nich coś wniosła do mojego życia. 
- może nie zabrzmi to przyjemnie, ale teraz już wiem, że nie mogę ufać nikomu. To co robię to jest jedynie mój interes. 
- nauczyłam się, że ludzie nie są dobrzy. I choć jest to sprzeczne z ludzką naturą to tak właśnie jest. Nadal mnie to zaskakuje. Zawsze wychodzę z założenia, że nic złego nie może się stać, bo i co. A tu proszę. Ludzka kreatywność nie zna granic. 
- przestałam tyle dawać siebie innym. Ludzie to egoiści. Będą brali bez opamiętania, a jak już wezmą to na czym im zależy odejdą. Zawsze odchodzą. To lekcję odrobiłam wieele lat temu w Polsce, ale jakoś o niej zapomniałam. 
- wszystko ma datę ważności. Znajomości również. Zlikwidowało to również potrzebę zapuszczania korzeni.

Nie jest to przyjemne co napisałam. Zdaję sobie z tego sprawę. W trakcie tego roku mój system wartości i zasad przeszedł olbrzymią rewolucję. Czy na lepsze? Nie wiem, ale jestem pewna, że na bardziej bezpieczne. 

Generalnie to był WIELKI ROK
- Za dwa tygodnie zmieniam swoją wizę.
- Pracuję w swoim zawodzie.
- Kupiłam samochód, co chyba mogę uznać za jakiś dowód na stabilizację.
Jeszcze chcę doprowadzić do ładu jedną kwestię, ale jest mój nowy cel. 

Nie mam powodów, by być niezadowoloną z siebie. To był rok przemian! :) Oby kolejny był taki sam. Wiem jedno, tempa nie zwolnię. Nie ma takiej opcji! A wręcz przeciwnie. Ustaliłam sobie swoje nowe cele i są nieco zbyt ambitne. Mam do czego dążyć :)

Trzymajcie kciuki, proszę